Jerzy Dobrzyniecki – recenzja

Categories:  [o twórczości], Jerzy Dobrzyniecki

Postanowiłem scharakteryzować między innymi malarstwo Beaty Wąsowskiej.

Celowo rezygnuję z retoryki porównań i odniesień, klasyfikacji malarstwa z innymi twórcami w historii sztuki.
W kolejnych zmaganiach z materią malarską, w katalogu, serii prezentacji tematycznych, można zauważyć po dwie, trzy prace, będące domeną Beaty. Mają one potencjał czasowy, który autorka czerpie z pasji, i działania zdeterminowanego swoistym kolorytem. Niektóre odbiegają od tej nieskrępowanej weny, prawdopodobnie denerwują malarkę, a niejednokrotnie stają się impasem plastycznym abstraktu dzieła. W wywołaną tematykę obrazu, angażuje podobne, sugestywne atrybuty, nacechowane predylekcją autorki.

W jednym zdaniu, to próba zniwelowania środków formotwórczych w płaszczyźnie, przypisaną autorską skłonnością i predyspozycjami artystycznymi.

Można powiedzieć, że założeniem artystki jest i było zrównanie środków formalnych płaszczyzną planów przestrzeni malarskiej. Udaje się jej to, przy samoakceptacji wizualizowania dzieła. Nagromadzenie wielości prac zobligowało w ostateczności artystkę do rezygnacji, ze sprawdzonych i niesatysfakcjonujących ją opracowań malarskich. Dokonała wyboru innej uświadamiającej opcji, pytając o stwórcze niewiadome organizujące obraz.

Ta decyzja otwiera artystce bezpośrednią ścieżkę, klucz do sukcesu.
Dotychczasowa personifikacja malarska, to zacieranie dosłowności, strony anegdotycznej podjętego tematu. Rozwiązuje obraz podtekstem intensywności przetwarzania barw. Czyni to potencjałem zabiegów, środków formotwórczych, zróżnicowanych, sugestywnych plam, plamek, które w ostateczności dekorują obraz.

W jej kontynuacjach malarskich standaryzacja środków wyrazowych, faktycznie nadaje abstrakcyjny wizerunek obrazu, nie buduje treści, lecz ubarwia, stopniowo zanikającą dosłowność.

Zdyscyplinowanie płaszczyzny problemowo, pozwoliłoby na spójną identyfikację pojęciową, a zarazem znalezienie terminu jej początkujących dociekań.

Odnalezienie jakościowej reguły akcentowania płaszczyzny obrazu (formy), będzie moim zdaniem decydujące.
Aktualnie artystka zmierza do rozwiązań i to jest właśnie twórcze. Dystansuje czas wytwarzania dzieła, poszukując adekwatności aktu tkwiącego w języku.

Autorka często wywołuje i nawiązuje do sfery myślowej, przypisując chęć pojmowania swoich intencji i inwencji, poczynań wytwórczych poprzez język, zamiarem znalezienia nowej drogi symptomatycznych uniesień, zapewne z myślą powrotu do malarstwa.

Wydaje mi się, że autorka sama to dostrzega, i to jest właśnie tym, co otwiera jej drogę do rozumowej i rzetelnej wizualizacji płaszczyzny. Idzie za tym język, do którego postanowiła zmierzać –integralność terminologiczna. Okresową rezygnację z malarstwa wypełnić chce projekcją konstruktywną. Zawiera ona podstawy konstruowania, fundamentalne- budowy projektu- dzieła. Czy dotychczasowe traktowanie płaszczyzny obrazu, w nowej projekcji, kolejnej figuracji, uzmysłowi artystce jej oczekiwanie?

Dotychczasowe próby, to poklatkowa projekcja medialna slajdów, mająca wyświetlić jak rozumuje, pozwalająca odetchnąć emocjom i odczuciom, gdy malowała.

Chcąc uatrakcyjnić widzowi odbiór, powinna znaleźć bardziej metodyczny, komunikatywny przekaz projekcji. Niekoniecznie z komentarzem- co artysta chciał powiedzieć? Pozostawiam, to autorce do przemyślenia.
Wnikając coraz bardziej w reguły konstruktywności, język terminów będzie dla niej znaczący. Wówczas bez podłoża dyspozycyjnych ustaleń terminologicznych, wszelkie propozycje medialne staną się powtórką malarskich doświadczeń, zatrzymanych w tym samym punkcie, tylko w innym wymiarze ekranizacji.

Zapewne narzędzie, którym posługuje się, ułatwi jej osobliwą ścieżkę penetracji artystycznej. Ale czy będzie ona wystarczająca. Pierwsze kroki już poczyniła.

Jerzy Dobrzyniecki
Tychy, styczeń 2009

Tags: , , ,

Comments are closed.