W drodze do siebie

Categories:  eseje

Taka wędrówka wymaga pewności, że “ja” jest dostępne.

Idziemy, pędzlem i umysłem pokonując przeszkody na drodze do obrazu, do przedstawienia. Prowadzą nas. Przewodnikom chodzi o to, abyśmy im uwierzyli. Wiedzą dobrze.Wierzymy im; wierzymy, że aby iść wystarczy znać zaklęcia, odrabiać lekcje, mieć czyste sumienie. Jesteśmy zaplątani w łańcuch zanikających i pojawiających się potrzeb.
Na ogół chcemy wziąć ile się da z tego, co dostępne, marzymy o tym, co jeszcze niedostępne. Osiągamy w końcu i to, ale wtedy niedostępne staje się skończone.

Obraz to przedmiot, który powstał ze mnie; moje obrazy powstają dla…
…Dla CZEGO powstają moje obrazy? Dla innych? Dla mnie samej? Po co powstają?

Odsuwam takie wątpliwości na bok, myślę: “odrabiam lekcje życia, pomagam innym, maluję; cóż więcej trzeba? Jestem Całością. Jestem odrębna. Jestem niezawisła. Jestem. JA.”
Tak myślą przedmioty. Nie jestem przedmiotem. Odbywam podróż. Jeśli odbędę podróż w głąb siebie, jeśli zdam sobie sprawę z tego jak wyglądam z wewnątrz, czy zdołam przedstawić to w obrazie? Czemu to posłuży? Maluję. Bezustannie zmienia się forma mojego istnienia. Kiedyś nie zniknę, będę “inaczej”.
Aby pojąć sens słów, trzeba mieć potrzebę znajomości ich sensu. Na ogół, wystarcza nam brzmienie. Nie zadajemy sobie trudu, aby dociekać, co naprawdę słowa znaczą. Wydaje nam się, że wiemy, co znaczą, a one znaczą o wiele więcej.
Tak moje obrazy. Znaczą tyle ile widz umie z nich odczytać.

Nie opisuję “jedynej prawdy”, lecz własną. Szukam jej podążając za kolorem, a kolor jest w moich obrazach kodem, który odbiorca musi rozszyfrować, aby odczytać przekaz. Także kolor ma dostarczyć widzowi głębokiej satysfakcji wizualnej. Pragnę, aby moje obrazy były zapisem tak niemodnej dziś w sztuce radości. Radości mimo wszystko.

Idę do siebie.

Beata Wąsowska, sierpień 2004

Tags: , , , ,

Comments are closed.