Ceny moich obrazów – czynniki, które wpływają na ceny obrazów (na ceny prac artystów mojego pokolenia).
ARTYSTYCZNE POCZĄTKI Kiedy wiele lat temu (dyplom 1985), rozpoczynałam pracę artystyczną, ceny moich prac były niskie. Wysoki czarnorynkowy kurs dolara sprawiał, że obraz o wymiarach 100×80 cm kosztował w latach 80./90. ok. 400 USD.
Minęło ponad ćwierć wieku. Dziś 400 USD to stosunkowo mało. Obraz o podanych wymiarach kosztuje znacznie więcej. Niska cena w tamtych czasach wpływa niekorzystnie na wycenę obrazów pojawiających się w obiegu wtórnym.
INFLACJA Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych złoty tracił na wartości szybko i dużo. 14 marca 1990 roku, Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że inflacja rok do roku wyniosła 1360 proc. – dopiero tzw. plan Balcerowicza zdołał ją poskromić. Inflacja zaczęła wyhamowywać, ale o jej ostatecznym ustabilizowaniu się na akceptowalnym poziomie można mówić dopiero po 2003 roku. Niemniej jednak niepomyślna koniunktura gospodarcza nie pozwalała na stabilizację cen. Zanim artysta otrzymał pieniądze za sprzedany obraz wartość uzyskanych pieniędzy wielokrotnie spadała. Trudno było ustalać ceny. To była jedna wielka huśtawka. Cieszyłam się, że moje obrazy są chętnie kupowane, ale realna wartość pieniędzy, które za nie otrzymywałam spadała błyskawicznie.
AUKCJE CHARYTATYWNE W pierwszy okresie transformacji (przełom wieku) mieliśmy wysyp charytatywnych aukcji sztuki. Artyści wspierali swoimi obrazami wiele takich aukcji. Prace przekazywaliśmy w formie darowizny. Nie otrzymywaliśmy żadnych pieniędzy. Ponosiliśmy koszt materiałów i oprawy, często także transportu. Na pierwszych aukcjach obrazy uzyskiwały bardzo wysokie ceny. Na Wielkiej Gali Budownictwa (2000) moja praca o wymiarach 110×90 miała cenę 17.000. Wtedy zaczęto organizować coraz więcej aukcji i ludzie przestali kupować obrazy, a jeśli już dochodziło do sprzedaży obraz miał niską cenę. Jednak po obrazy wciąż się do nas zgłaszano, a my nie potrafiliśmy odmówić.
PLENERY W tym samym czasie rozkwitło życie plenerowe. Właściciele obiektów hotelowych znaleźli sposób na pozyskanie dzieł sztuki. Artystom to odpowiadało. Było swoistym barterem, gdzie w zamian za obraz artysta miał zapewniony zwykle dwutygodniowy pobyt w ładnym miejscu, w towarzystwie innych artystów, warunki do pracy. Tylko, że i tu wycena obrazów była niekorzystna dla artysty.
KRADZIEŻ Prawie każdemu artyście skradziono jego prace. Ja również straciłam w ten sposób wiele obrazów. Obrazy „gubiły” się w galeriach, albo na wystawach. Jeśli pojechały za granicę, często nie miałam szans ich odzyskać. Czasem jedynym wyjściem było zgodzić się na jakąś mizerną rekompensatę. Nie mieliśmy (i nie mamy żadnej prawnej ochrony). Niektóre z tych obrazów pojawiają się na wtórnym rynku. Internet pozwala monitorować transakcje. Niestety minęło tak dużo czasu, że nie zachowały się dokumenty. Galerie już nie istnieją. Wszystko się zmieniło. Właściwie nie wiem nawet jak mogłabym dowodzić, że obraz został skradziony. Tak czy inaczej, jeśli ktoś wszedł w posiadanie obrazu tą drogą, może go teraz sprzedać po zaniżonych cenach. Od roku 2000 kataloguję swoje obrazy. Każdy obraz posiada numer, jest opisany, wydaję certyfikat autentyczności i własności. Zachęcam osoby, które posiadają moje obrazy do przysyłania dobrych jakościowo zdjęć oraz wymiarów pracy wraz z informacją, jak weszły w jej posiadanie. Na tej podstawie skataloguję obraz i wydam certyfikat.
WDZIĘCZNOŚĆ Czasem chciałam komuś sprawić przyjemność, okazać wdzięczność. Wtedy otrzymywał mój obraz.
Opisane wyżej czynniki wpływają na wysokość cen moich prac, a szczególnie na ceny obrazów, które pojawiają się na rynku wtórnym (domy aukcyjne, galerie internetowe, galerie komercyjne). Ktoś, kto otrzymał za darmo lub nabył obraz bardzo tanio, może go odsprzedać poniżej obecnych cen rynkowych.
Opisuję te mechanizmy, aby nie czuli się Państwo zdezorientowani lub oszukiwani przez galerie i marszandów, u których moje prace mają znacznie wyższe ceny. Choć moje obecne ceny są wyższe, nie rekompensują kosztów twórczości ponoszonych przeze mnie. Bo moim kosztem nie jest jedynie namalowanie konkretnego obrazu. To całokształt działań podejmowanych po to, aby moja sztuka była prawdziwa i ważna dla odbiorców. Żeby była obecna w galeriach (wystawy) i w publikacjach, podana estetycznie i pokazywana w ciekawy sposób. To koszt rozwijania i doskonalenia warsztatu oraz podróży artystycznych. Nie „produkuję” obrazów. Każdy obraz jest unikalny. Staram się poprzez niego zwrócić uwagę odbiorcy na rzeczy, które są dla mnie ważne lub sprawić mu radość. [Moje malarstwo]
Zapraszam do pracowni, tu mogą Państwo zobaczyć wiele moich prac, co pozwoli podjąć właściwą decyzję. Proszę pamiętać, że rzadko tańsza praca jest tą najlepszą.
Beata Wąsowska