Co i jak maluje Beata Wąsowska?_Henryka Jarema

Categories:  [o twórczości], Henryka Jarema

***

Co i jak maluje Beata Wąsowska? To pytanie z pewnością nie sprawi żadnej trudności znawcom i szerokim odbiorcom współczesnej plastyki.
Jej twórczość bowiem, wysoko oceniana przez krytyków i recenzentów, trwale wkomponowała się w pejzaż współczesnej plastyki polskiej.
Cytując artystkę: „maluje radość życia, jego niewątpliwe uroki, wciąż poszukując w tym celu najodpowiedniejszej formy wyrazu”.

Malarstwo Beaty wyzwala w odbiorcach osobiste i spontaniczne reakcje. Wyróżnia się dużą dekoracyjnością i wizualnością przekazu. Już od pierwszego spojrzenia nie sposób pozostać obojętnym wobec tej twórczości, co nadaje jej istotną wartość emocjonalno-estetyczną.
Tę niezwykłą emanację potwierdzają teksty w katalogach wystaw Beaty, nasycone dużym ładunkiem osobistych emocji ich autorów.

W jednym ze wstępów – uroczym, poetyckim tekście autorstwa Marty Fox – czytamy piękny panegiryk na temat urody, magii i symboliki barw zastosowanych w malarstwie Beaty. Właśnie kolor, jego konfiguracje i osobliwe zestawienia, stały się wyrazistym wyróżnikiem jej twórczości. I chociaż sama artystka przyznaje, że:” (…) źródłem inspiracji jest barwny chaos”, to jednocześnie przestrzega przed nadmiernym koncentrowaniem się jedynie na tożsamości gatunkowej barw. I chociaż podlegają one nieuchwytnym, intuicyjnym prawom konfiguracji, są według artystki głównie (…) „nośnikiem przekazu, który odbiorca musi rozszyfrować, aby właściwie odczytać sens przedstawienia”.

Cóż zatem kryje żywiołowa estetyka barw zestawionych według intuicyjnych praw autorki, jej jakość emocjonalna, wyrazista faktura, niezwykła ekspresja syntetycznych kompozycji – włączonych w strukturę całości dzieła? Na uwagę zasługuje przede wszystkim cały proces twórczy oparty na niebywałej konsekwencji, koncentracji i dyscyplinie tworzenia. Stanowi spójny wynik działania intelektualno-manualnego, niezwykle wierny sferze odczuć, potrzeb i oczekiwań artystki.
Wąsowska od lat tworzy swoisty portret kobiecości. Posługuje się zwykle określonym modelem niezidentyfikowanej kobiety – symbolu, o statycznej, zwartej niezwykle syntetycznej formie. Kobieta znak – trwanie – obecność, wciąż osadzana w odmiennych realiach i konfiguracjach danego wymiaru rzeczywistości. Poddawana jest transformacjom treściowo-formalnym. Jednocześnie pozbawiona narracyjności, funkcjonuje na pograniczu istnienia i abstrakcji. Artystka przypisuje jej różnorodne role, odsłania jej liczne oblicza, nieustannie ilustruje wielowątkowość psychiki kobiecej. Nadaje jej olbrzymi ładunek własnych emocji. W efekcie czyni to swego rodzaju plastyczny zapis „obecności – ponadczasowego portretu kobiecości.”

Do zilustrowania tych treści autorka używa wciąż powielanego motywu- najczęściej monumentalnego popiersia kobiety, u której widzowie raz zauważają brak rąk, innym razem mocno wyartykułowane wyraziste usta, bądź elementy dopełniające kompozycję. Wśród nich powtarza się kolista forma wokół głowy, która według artystki pełni różne znaczenia: raz jest kapeluszem, raz aureolą, może słońcem? Z pewnością sama w sobie jest doskonałą formą – barwną plamą, nasycona różnorodnością treści.
Kobiety Beaty nigdy nie są jednoznaczne, niczego nie identyfikują. Pozbawione cech realistycznej narracji, zawsze są zintegrowane z tłem, z nim współistniejące. Hieratyczne i tajemnicze postacie, często zastygłe w ruchu, wykreślane są szerokimi, wielobarwnymi płaszczyznami, potęgującymi żywiołowość i dynamikę całej kompozycji.

Powielanie form, niekiedy niezrozumiałe i zaskakujące dla widza, z pewnością nie jest pozbawione cech kreatywności. Przeciwnie. Są one konsekwentnym następstwem całego procesu twórczego. Świadomie stosowane i przeobrażane, służą plastycznej narracji. I choć pozornie wykazują wiele podobieństw i zbieżności, tym bardziej wymagają od widza dużej wnikliwości patrzenia oraz rozumienia ich przesłania. To żmudny proces twórczy, niezwykle przemyślany, wysublimowany i konsekwentnie realizowany. Nie zawsze czytelny na pierwszy rzut oka.. Artystka poprzez plastyczny zapis przekazuje osobiste refleksje, emocje, doznania i doświadczenia, jednocześnie pozostawia wiele niedomówień i wręcz oczekuje od widza samodzielności odbioru. Posługuje się wprawdzie tytułami, które nadaje swym pracom, a które podobnie jak same dzieła niczego do końca nie określają, nie identyfikują, sugerują wielość znaczeń.

Plastyczna formuła wypowiedzi Beaty wciąż ulega przeobrażeniom. Artystka szuka nowych rozwiązań, nowej jakości i tożsamości swojego stylu. Radosna, rozświetlona paleta barw niekiedy trochę się uspokaja, wycisza, maleje jej „temperatura”. Zaczynają przeważać zestawienia bardziej monochromatyczne. Zmianom ulega także kompozycja oczyszczana z wielu elementów towarzyszących i jednocześnie ją współtworzących. To wizualny dowód podważający uogólnianie, że artystka wciąż maluje tak samo. Nowe cechy pojawiają się w cyklu Anioły. W efekcie potęgują one hieratyczność i tajemniczość nieziemskich istot.
Rodzi się pytanie, skąd w tej twórczości dotychczas tak jednorodnej, wzięły się anioły? Nieufny widz może może połączyć to z aktualną modą na ten temat. Zainteresowanie bowiem angelologią, głównie w dziedzinie plastyki, przeżywa swój renesans. Niestety często jest traktowane zbyt powierzchownie i nazbyt romantycznie. W przypadku twórczości Beaty, to nie moda czy aktualny trend zadecydowały o malowaniu aniołów, lecz powody bardzo osobiste. Sama nazywa ten cykl w pewnym sensie sakralnym. Pragnie ten motyw szerzej rozwijać. Czyni to poprzez kolejny, realizowany obecnie cykl, Madonny, gdzie znacząco akcentuje ów wątek. Jednakże owa sakralność nie dotyczy plastycznej wizualizacji biblijnych postaci, ich prototypów, bądź pewnych prawd teologicznych. Autorka bowiem skupia uwagę na sakralnym wymiarze życia.

W twórczości artystki fascynujące jest bogactwo treści. Interesuje ją bowiem „nie fizyczność przedmiotów, czy ludzi, ale to co z kontaktu z nimi pozostaje”. Można by się długo nad tym zastanawiać, spekulować, dyskutować, odczytywać, porównywać, itp. Myślę, że najlepiej wyjaśniłaby to sama Beata, która nie tylko maluje, ale także pięknie opowiada o swojej twórczości. To niebywała umiejętność u twórcy i jakże często oczekiwana przez odbiorcę. Czasami myślę, że równolegle z malowaniem, powinna przenosić na papier swoje komentarze autorskie. Może warto spróbować?

W pracach Beaty Wąsowskiej widzę i doceniam przede wszystkim realne wartości artystyczne, wsparte na solidnych podstawach estetycznych , nienagannym warsztacie, bezbłędnym wyczuciu harmonii barw i formy oraz świeżości pomysłu. Twórczość ta pełna symbolicznych wątków wymyka się jednoznacznej interpretacji. Wyraża nastroje i uczucia, tchnie optymizmem, sugestywnie przemawia do wyobraźni widza. Stanowi wartość opartą na autentycznym, rzetelnym tworzeniu, zdecydowanie przeciwstawia się elementowi szokowania – tak częstemu we współczesnej plastyce, szukaniu chwilowej sensacyjności. Często bowiem z szokowania czyni się podstawową, a niekiedy nawet jedyną wartość dzieła plastycznego. Prowadzi to zazwyczaj do płynnych i nieprecyzyjnych kryteriów ocen estetycznych oraz często efemerycznej wartości dzieła.
A tymczasem według krytyka sztuki Jerzego Madeyskiego powszechnie zrozumiałym kryterium oceny współczesnego obrazu jest świeży pomysł i nienaganny warsztat. Taki obraz jest pożądany i poszukiwany, do niego nadal należy rynek sztuki współczesnej, niezależnie od równolegle rozwijających się innych form wypowiedzi plastycznej.

Henryka Jarema

Tags: , , , ,

Comments are closed.